Rozmowa – w moim przekonaniu – z jednym z najlepszych komentatorów oraz dziennikarzy politycznych w Polsce, który potrafi bardzo trafnie zidentyfikować najważniejsze sprawy, które wymagają szerszego zapoznania się i przedstawienia. Mam na myśli Michała Kolanko – dziennikarza Rzeczpospolitej, radia RDC.
1. Michał, jeszcze za czasów Twojej aktywności w portalu 300polityka byłeś kojarzony z określeniem „gamechanger” w polityce, który określa osobę (polityka) lub działanie, które mają duży wpływ na ciąg zdarzeń w polityce. Jak dodatkowo określisz to określenie w odniesieniu do swoich doświadczeń?
To określenie, które pochodzi z amerykańskiej polityki, która w 300 dużo się zajmowałem, w latach 2012-2017. Terminy, które dotyczyły USA zaczęły się pojawiać w naszych analizach o polskiej polityce. Zaczęliśmy przez to pisać o polityce w nowy sposób. Trudno mi jednoznacznie wskazać, kiedy i do którego wydarzenia po raz pierwszy ta kategoria się pojawiła. To jasne, że polityka to proces, a decyzje liderów mają wpływ na ten właśnie proces. Niektóre jednak zmieniają dotychczasowe sytuacje w sposób, w który powrót do status quo przed nie jest możliwy. Zmieniają nie tylko to co się dzieje, ale nawet reguły i punkty odniesienia. Takim wydarzeniem na pewno była porażka Koalicji Europejskiej w maju 2019 roku, która pokazała, że nawet w pełni zjednoczona opozycja nie potrafi wygrać z PiS. Oczywiście tamte wybory i kampania były bardziej złożone, ale porażka KE zapoczątkowała procesy, które widać teraz. Innym gamechangerem było przyjęcie przez PiS kierunku symbolizowanego przez 500 Plus - jeszcze w 2014 roku. Teraz nietrudno zauważyć, że kryzys wywołany koronawirusem - polityczny i gospodarczy - zmieni polska politykę. I to nie tylko na poziomie liderów, ale też zasad i paradygmatów. Przyspiesza procesy, które było widać od dawna.
2. Uważasz, że polska polityka jest już przygotowana na „gamechangera”? Interesujesz się również polityką amerykańską, która jest na znacznie wyższym poziomie?
Myślę, że “gamchengerów” w polskiej polityce było już wiele. I mam wrażenie, że politycy coraz częściej myślą o polityce właśnie w kategorii procesu, na który można wpływać lub zmieniać. I szukają metod, pomysłów, by takich zmian dokonywać, a nie tylko reagować na to co robi konkurencja lub na wydarzenia “zewnętrzne”. Co do polskiej i amerykańskiej polityki, to wydaje mi się, że polityka wszędzie w swej istocie jest taka sama. Polega - jak to lubi podobno mówić Jarosław Kaczyński - na skupianiu siły w jednym miejscu. Pod tym względem polityka jest identyczna w Polsce i USA. Pod wszystkimi innymi, kwestiami sposobu głosowania, rejestracji polityczne, profesjonalizacji, podziału na politykę federalna i stanowa itd. różnice są oczywiście gigantyczne.
3. Nawiązując do twojej wypowiedzi to co w takim razie wyszczególnisz jako „piętę achillesową” polskiej polityki? Czy jest to poziom prowadzenia dyskursu politycznego, czy wskazałbyś na coś innego?
Raczej poziom planowania oraz opierania się w tym planowaniu na danych. To myślę dwie największe bolączki obecnej polityki i klasy politycznej. Za dużo jest działań, które wynikają z intuicji i za mało jednocześnie przewidywania konsekwencji na kilka kroków naprzód. Za dużo prowizorki, za mało wyczucia trendów i rytmu. Nawet jeśli partie dysponują danymi, to nie potrafią ich skutecznie wykorzystać. Nie wszystkie oczywiście. Pod tym względem najlepiej i najbardziej profesjonalnie radzi sobie PiS, co było widać w wyborach w 2015, 2019 roku.
4. No właśnie – jesteś w stanie porównać politykę w wykonaniu polskich polityków i tych z USA? Jakieś punkty styczne?
Na pewno jest to duża szybkość samej polityki. Uczciwie przyznam, że mniej mam teraz czasu na śledzenie kampanii w USA, ale na pewno wydaje się dużo szybsza niż te w latach 2008 czy 2012. Tematy szybciej pojawiają się i znikają, a media społecznościowe stają się głównym polem starcia, a nie jego uzupełnieniem. Trudniej sztabom o kontrole nad tym co się dzieje. Szybciej też zmieniają się sondaże, co dobrze było widać po stronie Demokratów w tym roku. Zmienia się rola doradców, zwłaszcza tych od komunikacji, kiedyś spin-doktorów. Ta rola w formie, która znamy z lat 2000-2015 znika. Podobnie jest w Polsce.
5 . Mówisz, że rola spin-doktorów znika. Zatem co wchodzi w ich miejsce? Jak to określisz?
Polityki nie da się już tylko wygrać tylko „spinem”. Jest dużo trudniej, bo wyborcy coraz mocniej są zakotwiczeni we własnych „bańkach”, media są dużo szybsze, coraz bardziej rozproszone, coraz niższa jest uwaga. Trzeba całych strategii opartych na danych, zarówno wokół mobilizacji własnych zwolenników jak i demobilizacji przeciwnika. To liczy się coraz bardziej. Zwłaszcza w internecie.
6. Komunikacja polityczna jest kojarzona dzisiaj w największym stopniu z mediami społecznościowymi. Jak to wygląda Twoim zdaniem w wykonaniu polskich polityków?
Coraz wyraźniejszy trend to robienie polityki poprzez media społecznościowe w sensie dosłownym. Sprzeczki, złośliwości między politykami (głównie między różnymi partiami w sejmowej opozycji) i prowadzenie twitterowej polityki trafia na duże portale bardzo często. I to mediów “tradycyjnych”. W niektórych przypadkach bardzo szkodzi to politykom i ich formacjom. Komunikaty wydawane w mediach społecznościowych zastępują wszystko inne. Zwłaszcza w epoce koronawirusa. Przez to bywają mniej przemyślane, a to sprawia, że łatwiej o błędy.
7. Jesteś w stanie wymienić lidera wśród polityków z Polski, który używa social mediów w sposób profesjonalny?
Na pewno komunikacja Jacka Sutryka, prezydenta Wrocławia w mediach społecznościowych jest prowadzona w bardzo konsekwentny i profesjonalny sposób. Widać zaangażowanie, ale i pomysł na to co się robi. To szczególnie istotne teraz, by komunikować mieszkańcom, wyborcom, obywatelom co się aktualnie dzieje i jaka jest prognoza na przyszłość. Epidemia sprawia, że politycy musza szukać nowych kanałów komunikacji. Tak jak zrobiła to niedawno Kancelaria Premiera, aranżując rozmowę premiera Mateusza Morawieckiego z jednym z popularnych youtuberów.
8. Kiedy ktoś mnie pyta się, jaki element w komunikacji politycznej za pośrednictwem social mediów jest najważniejsze, odpowiadam – interakcja z innymi użytkownikami. Buduje wizerunek i wiarygodność. A Twoim zdaniem?
Myślę, że pewnego rodzaju spójność, która pokazuje wiarygodność. Spójność komunikatów, ale też nie robienie niczego “na siłę”, chwytanie się kolejnych narzędzi bo tak wynika z aktualnych trendów. Internet jak żadna inna przestrzeń stanowi bardzo skuteczny “filtr” pokazujący kto jest sztuczny, a kto prawdziwy. Nadmierne korzystanie z niepasujących do polityka, jego osobowości, funkcji rozwiązań do tego właśnie prowadzi.
9. Kiedy rozmawiałem kilka lat temu z jednym z polskich europosłów o social mediach, stwierdził on, że to narzędzie komunikacji będzie ulegać permanentnej profesjonalizacji. Myślisz, że to, co widzimy teraz to już wszystko? Co uważasz za przyszłość komunikacji politycznej w Internecie?
Na pewno dużo bardziej politycy będą przejmować role dziennikarzy a kampanie - redakcji, stacji itd. Zauważył to niedawno na Twitterze Michał Majewski komentując rozmowę wideo Sikorski-Tusk, w której to Sikorski ja prowadził. Były szef MSZ takie rozmowy przeprowadza zresztą cyklicznie. Politycy będą dużo bardziej budować własne kanały komunikacji, społeczności, a jeszcze mniej będą polegać na mediach tradycyjnych. Tak robi np. Szymon Hołownia w tej kampanii, który chociaż często pojawia się w tradycyjnych programach telewizyjnych, to intensywnie buduje “własne” medium oparte na komunikacji z wyborcami.
10. To prawda, to, co realizuje obecnie Radosław Sikorski to jest nowum nie w wymiarze wykorzystywania metod komunikacyjnych, ale zdecydowanie w obszarze kreowania wizerunku czy działanie mającego na celu znalezienie swojego miejsca w procesie komunikacji politycznej. Myślisz, że to przyszłość?
Zdecydowanie tak. To jednak nie oznacza, że spada role mediów. Wręcz przeciwnie. Widać to w Polsce, gdy na światło dzienne dziennikarze wyciągają kulisy, afery, tło wydarzeń, mogą je tłumaczyć i objaśniać publiczności, sprawdzać fakty i wydarzenia. Pod warunkiem, że utrzymują wiarygodność i profesjonalizm, trzymając się zdala od partyjnych wojen. Politycy tworzący własne kanały w komunikacji nie mogą liczyć, że tego sprawdzania przez rzetelne i wiarygodne media unikną.